Przedsiębiorczość w dobie gig economy przybiera na sile, a to wszystko za sprawą odchodzenia pracowników z ram tradycyjnego etatu. Coraz większa liczba zatrudnionych deklaruje, że w najbliższej przyszłości będzie rozkręcać własny biznes — początkowo w formule jednoosobowej działalności gospodarczej. Trend szczególnie zadomowił się za Atlantykiem, jednak pewnie wkracza również do Europy. Kim są solopreneurs i jak mogą zmienić scenę start-upową?
Solopreneurs, a więc cała gama freelancerów (choć nie tylko) działających na własny rachunek to grupa, która najaktywniej zarysowała swoją obecność na amerykańskim rynku pracy. Według szacunków bostońskiej agencji Spencer Brenneman za rok 2019, w Stanach działało 41,8 mln wolnych strzelców, którzy identyfikowali się, jako “konsultanci”, “freelancerzy” i właśnie – solopreneurs. Zarówno grupa zajmująca się własnym mikro biznesem na pełen etat, jak i osoby, które dorabiają w tzw. side-hustle, wygenerowały łącznie ponad 1,3 bln dolarów. Rzeszę jednoosobowych biznesów zasili wkrótce kolejna fala porzucających etat śmiałków, którzy już teraz deklarują, że praca na własny rachunek przyniesie im o wiele więcej satysfakcji, niż typowe nine-to-five.
Z badań zleconych przez Invoice2go wynika, że 40 proc. zatrudnionych w USA zaczęło przygodę z freelancem równolegle do pracy na etacie, a 30 proc. respondentów już teraz zarejestrowało własne działalności, pomimo wciąż obowiązującego kontraktu z pracodawcą. Motywacja? Blisko 60 proc. badanych deklaruje, że głównym bodźcem do rozpoczęcia przygody, jako solopreneur jest działanie na własny rachunek bez przełożonego. Zbliżony odsetek, bo 57-proc. dodaje, że motywuje ich realizacja pasji oraz chęć dysponowania czasem zgodnie z własnymi potrzebami (52 proc.). Decyzję o przejściu na swoje przyspieszyła również pandemia, ponieważ 60 proc. respondentów stwierdza, że powszechna izolacja i zamrożenie gospodarki umocniła ich w przekonaniu o wyborze nieco innej ścieżki zawodowej.
Wiara w sukces, pasję i własne umiejętności
To, czego nie brakuje przyszłym startupowcom, a więc zapał do pracy i wiara we własne umiejętności to zestaw cech, który nieobcy jest także zmotywowanym solopreneursom. Aż 68 proc. nadal zatrudnionych etatowców deklaruje, że posiada odpowiednie know-how, aby prowadzić własną działalność z niemałymi sukcesami. Bazują oni przede wszystkim na własnych pasjach i talentach, co czyni wolnych strzelców wyjątkowo dynamiczną grupą na światowym rynku. Spora grupa zamierza oprzeć swój przyszły biznes na kompetencjach kreatywnych — m.in. copywritingu (42 proc.) oraz designie (32 proc.), ale nie brakuje również specjalistów od bankowości i finansów (34 proc.). Dotychczasowa aktywność zawodowa, sprzężona z faktycznymi zainteresowaniami ankietowanych, była dla 49 proc. dodatkowym bodźcem, aby rozpocząć własną działalność.
Dla sceny startupowej to kolejny sygnał, że przyszłe projekty przybiorą jeszcze bardziej indywidualny sznyt ze sporym zapleczem kreatywnym. Aż 63 proc. etatowców gotowych na założenie własnej działalności, potencjalnie może zasilić segment MŚP. Co za tym idzie, inwestorzy powinni uważnie przyjrzeć się funduszom skupiającym biznesy wschodzące. Ogromny potencjał najmniejszych graczy został już doceniony na amerykańskiej giełdzie, ponieważ według Rogera G. Ibbotsona z Uniwersytetu Yale do 2019 roku średnia stopa zwrotu tego segmentu wyniosła 12 proc. Globalne koncerny? Blisko 10 proc. Różnica może jest niewielka, ale w listopadzie 2020 roku, gdy S&P 500 notował 11-proc. wzrosty, indeks najmniejszych biznesów — Russell 2000 — stanął pod znakiem 18 proc. i 2-mld awansu.
Solopreneurs w Europie
To była jednak historia amerykańskich solopreneursów, którzy z etatów przenieśli się na jednoosobową działalność, aby docelowo zakładać spółki i rozwijać się na scenie młodych biznesów. Nieco inny charakter mają europejscy freelancerzy, którym formuła jednoosobowych działalności w przeważającej części przypadków wystarcza. Nie oznacza to jednak, że dla start-upów nie będzie to szansa na dynamiczny rozwój. Specjaliści, którzy zasilą rynek pracy w nieco innej formule, świetnie się sprawdzają w dynamicznych firmach, które zarządzane są przez młodą kadrę. Ze względu na mniej liberalny system podatkowy państw europejskich, model B2B stał się dla niektórych alternatywą względem umów o pracę, ale część freelancerów ceni sobie swobodę, którą gwarantuje im partnerska współpraca z nieco większymi biznesami.
Według badań zespołu XOLO większość europejskich solopreneurs działa z Hiszpanii (11,5 proc.). Są to zarówno miejscowi freelancerzy, jak i obcokrajowcy, którzy czasowo osiedli na Półwyspie Iberyjskim, jako cyfrowi nomadzi. Kolejne miejsce zajmują Niemcy (8,8 proc.), Francuzi (6,8 proc.), Grecy (6,2 proc.) oraz Portugalczycy (3,9 proc.). Całkiem dobrze w takim modelu odnajdują się również Włosi, Brytyjczycy, Estończycy, Belgowie i obywatele Rumunii. Co ciekawe, w skali globalnej aż 80 proc. solopreneursów deklaruje, że pochodzi właśnie z Europy, gdy Ameryka notuje wyłącznie 5 proc. udziałów w tej kategorii. To pokazuje, że jednoosobowe biznesy z Europy są jak najbardziej aktywne, ale działają w nieco innym schemacie. Świadczą swoje usługi głównie w obszarze web developmentu, konsultingu, online marketingu oraz supporcie IT w ramach firm. To bardzo wyraźny sygnał, że zwłaszcza start-upy technologiczne mogą szukać kadr właśnie w Europie, kiedy to m.in. Stany serwują o wiele bardziej indywidualistycznych wolnych strzelców.
Startupowcy mogą zyskać na nastrojach zmęczonych etatem specjalistów, pod warunkiem bardzo partnerskiego podejścia do współpracy. Część freelancerów ostatecznie założy własne spółki, jednak spora grupa będzie szukać wyzwań w młodych zespołach. To również szansa dla krajowych biznesów, szukających wykwalifikowanej kadry, która nie chce powielać korporacyjnych schematów. Co przyniesie przyszłość? Jeszcze bardziej wyspecjalizowane start-upy oraz elastycznych rynkowo ekspertów.
Autor: Łukasz Blichewicz — współzałożyciel i prezes zarządu Grupy Assay